Pierwszy dzień strajku nauczycieli nie przyniósł przełomu. Rząd PiS wciąż udaje, że problemu nie ma, tymczasem gimnazjaliści zastanawiają się, co z ich egzaminem, który rozpocząć ma się w środę, 10 kwietnia.
Spośród 41 łódzkich gimnazjów do strajku przystąpiło 31. Władze Łodzi robią wszystko, żeby egzamin gimnazjalny odbył się bez zakłóceń. Jak podkreśla wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela, w 15 szkołach są już pełne składy egzaminacyjne na pierwszy i drugi dzień egzaminów, a w 10 na trzeci dzień.
"Każdy uczeń powinien jutro rano stawić się w swojej szkole na egzaminie, nieważne czy placówka przystąpiła do strajku czy nie. Trzeba przyjść na egzamin. Zapewniam, że robimy wszystko, aby sprawdzian się odbył. Sytuacja jest dynamiczna, co godzinę pojawiają się nowe informacje, do końca dnia jeszcze sporo czasu, więc pracujemy, szukamy nauczycieli do komisji" - mówi wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
Komisja egzaminacyjna to trzech nauczycieli, co oznacza, że aby egzaminy w łódzkich gimnazjach mogły się odbyć potrzeba co najmniej 400 pedagogów. Z informacji przekazanych przez Urząd Miasta wciąż brakuje 130 pedagogów.
"Wśród tych osób są pracownicy Wydziału Edukacji, wszystkim bardzo dziękuję, dla mnie ważne jest dobro uczniów mimo, że to nie samorząd jest winien, tylko minister Anna Zalewska. To pani minister swoją polityką doprowadziła do tego strajku. Powtarzam i podkreślam raz jeszcze: robimy wszystko, aby egzaminy się odbyły we wszystkich gimnazjach, uczniów zapraszam jutro rano do szkół" - stwierdził wiceprezydent Trela.
Jednak nie tylko władze miasta szukają osób chętnych do pomocy, zgłoszenia przyjmuje także Łódzki Kurator Oświaty. Władze miasta nie są zainteresowane jego wsparciem. "Lepiej, aby pan kurator już nie przeszkadzał łódzkiej edukacji, jest takim nieudacznikiem jak jego szefowa" skomentował działania kuratora wiceprezydent Trela.